-Cze-eść- powiedziałem i patrzyłem jak na kretynów
-Cześć tato- krzyknęli i już byłem prawie pewien, że coś zmajstrowali
-Co Wy tacy grzeczni-zapytałem rzucając torbę w kąt i wędrując do kuchni po wodę z lodówki
-Tato!!-krzyknęli i przybiegli powstrzymując mnie, abym nie wszedł do kuchni
-Obiecałeś mi, że pogramy w piłkę- powiedział junior i zaczął ciągnąć mnie na dwór
-Junior daj mi się napić-powiedziałem do syna
-To ja ci przyniosę- powiedziała Goshia i już chciała iść lecz ja zawołałem
-Coście zmajstrowali?
-Nie- powiedzieli razem
-A właśnie zapisałeś mnie?
-Tak, od przyszłego tygodnia czy jakoś tak zaczynasz, a teraz wybaczcie, ale idę się napić
-Ty idź z juniorem a ja ci przyniosę
-Nie, dziękuję sam trafię.
Kiedy wszedłem do kuchni zobaczyłem płaczącą Iriny, miała jakąś kupę na włosach
-Kochanie byłaś u fryzjera?- zapytałem i chciało mi się śmiać, bo trochę dziwnie wyglądała z blond na górze i takie ciapki
-Twoje cholerne bachory mi to zrobiły !
-Jak to zrobiły?
-Po prostu postawiły szampon koloryzujący na mojej półce! NA MOJEJ i umyłam tym włosy
-Ale nie jest tak źle kochanie.
Uśmiechnąłem się i wyszedłem bo jeszcze chwila i zacząłbym się śmiać. Poszedłem do dzieciaków aby się wytłumaczyły, bo tak być nie może
-Ehe ehe możecie tu podejść?!-krzyknąłem i wiedziałem, ze będą się wymigiwać
-Nie- odkrzyknął mi junior
-W takim razie ja przyjdę do was, ale macie gorzej - odpowiedziałem i widziałem jak potwory biegną w moją stronę
-słucham- zapytała niepewnie Goshia
-Czy możecie mi wytłumaczyć dlaczego Irina ma kupę blond włosów na czubku głowy? No słucham
-Jak się nie patrzy czym się myje włosy to jej problem-powiedział hardko junior
-Tato, no ja go tam postawiłam, ale nie zrobiłam tego celowo, przepraszam
-Nie masz mnie przepraszać, bo to nie ja straszę ludzi tylko Irinę
-Ale tato-zawyła dziewczyna- Ona nawet nie przyjmie moich przeprosin, a to jest nauczka, że czyta się co wlewa na głowę
-Dobra powiedzmy, że tym razem wam daruję, ale nie chcę już słyszeć o kłótni pomiędzy wami, a Iriną jasne?
-To będzie trudne- skomentował junior, a Goshia walnęła go z łokcia. Bardzo rozśmieszył mnie ta sytuacja, bowiem ja z siostrami też często przegrywałem i nie raz w taki sposób oberwałem
Reszta dnia minęła spokojnie. Fryzjer przyjechał do poszkodowanej i uratował wszystko co miała na głowie :) Dzieciaki budowały różne budowle z lego i nie raz oberwałem z klocka w głowę
-Czy Wy umiecie się cicho bawić?-zapytałem już chyba 3 raz
-Uważaj-krzyknął junior i dostałem w nos z klocka
-Zaraz dostaniecie po głowie!
-No weź ! Rozwaliłeś się na całej kanapie i oglądasz jakiś denny film- skrytykowała mnie córka
-A Ty siedzisz mi przed telewizorem i wszystko zasłaniasz. Kurwa zaraz wyrzucę te klocki!! Jeszcze raz dostanę
-Sorry-powiedzieli razem i zaczęli się wygłupiać. Przez nich nie wiem o co chodzi w tym filmie. Zamiast patrzeć na telewizor patrzę jak młoda łaskocze juniora, albo jak się biją. Ja już chyba nie chcę więcej dzieci. Po cholerę ja w ogóle je chciałem? Wrzeszczące małe potwory. Taki człowiek co ma żonę i brak dzieci to jednak wspaniale się ma. Cisze ma, spokój i nie musi się martwić, że jak wróci do domu to go tam nie zastanie.
-Tato!-krzyknęli oboje
-Co?-zapytałem i już się bałem czego oni zaź chcą
-Głodni jesteśmy-wytłumaczyła Goshia
-Wiecie chyba gdzie jest kuchnia
-Ale nie ma nic. Babci nie ma bo gdzieś pojechały z ciocią, a Irina gotować chyba nie umie
-Goshia jak jesteś taka mądra to zrób sama coś- powiedziałem i nawet się nie obejrzałem, a córka pognała do kuchni.
Po godzinie na stole pojawiły się talerze z wołowiną, sałatką i ziemniaki z koperkiem i masełkiem, aż ślinka leciała jak to zobaczyłem.
-Proszę proszę ktoś tu umie gotować obiadki -wypaliłem na co Goshia się zaśmiała
-Pogadaj sobie - córka tyle powiedziała i zaczęła jeść
Kilka dni później na treningu
-Chłopaki wiecie jaki ten taniec jest fajny - jarał się Marcelo
-No Goshia mi dała relacje z wykładu
-Już zawszę będę chodził. Tam jest cudownie. A jaka recepcjonistka ładna :D Kurdę
-A może tak pokażesz czego się nauczyłeś- zagadał Ramos
-Oczywiście patrzcie ...
**
A na końcu jest taki wyskok
-Ehe ehe możecie tu podejść?!-krzyknąłem i wiedziałem, ze będą się wymigiwać
-Nie- odkrzyknął mi junior
-W takim razie ja przyjdę do was, ale macie gorzej - odpowiedziałem i widziałem jak potwory biegną w moją stronę
-słucham- zapytała niepewnie Goshia
-Czy możecie mi wytłumaczyć dlaczego Irina ma kupę blond włosów na czubku głowy? No słucham
-Jak się nie patrzy czym się myje włosy to jej problem-powiedział hardko junior
-Tato, no ja go tam postawiłam, ale nie zrobiłam tego celowo, przepraszam
-Nie masz mnie przepraszać, bo to nie ja straszę ludzi tylko Irinę
-Ale tato-zawyła dziewczyna- Ona nawet nie przyjmie moich przeprosin, a to jest nauczka, że czyta się co wlewa na głowę
-Dobra powiedzmy, że tym razem wam daruję, ale nie chcę już słyszeć o kłótni pomiędzy wami, a Iriną jasne?
-To będzie trudne- skomentował junior, a Goshia walnęła go z łokcia. Bardzo rozśmieszył mnie ta sytuacja, bowiem ja z siostrami też często przegrywałem i nie raz w taki sposób oberwałem
Reszta dnia minęła spokojnie. Fryzjer przyjechał do poszkodowanej i uratował wszystko co miała na głowie :) Dzieciaki budowały różne budowle z lego i nie raz oberwałem z klocka w głowę
-Czy Wy umiecie się cicho bawić?-zapytałem już chyba 3 raz
-Uważaj-krzyknął junior i dostałem w nos z klocka
-Zaraz dostaniecie po głowie!
-No weź ! Rozwaliłeś się na całej kanapie i oglądasz jakiś denny film- skrytykowała mnie córka
-A Ty siedzisz mi przed telewizorem i wszystko zasłaniasz. Kurwa zaraz wyrzucę te klocki!! Jeszcze raz dostanę
-Sorry-powiedzieli razem i zaczęli się wygłupiać. Przez nich nie wiem o co chodzi w tym filmie. Zamiast patrzeć na telewizor patrzę jak młoda łaskocze juniora, albo jak się biją. Ja już chyba nie chcę więcej dzieci. Po cholerę ja w ogóle je chciałem? Wrzeszczące małe potwory. Taki człowiek co ma żonę i brak dzieci to jednak wspaniale się ma. Cisze ma, spokój i nie musi się martwić, że jak wróci do domu to go tam nie zastanie.
-Tato!-krzyknęli oboje
-Co?-zapytałem i już się bałem czego oni zaź chcą
-Głodni jesteśmy-wytłumaczyła Goshia
-Wiecie chyba gdzie jest kuchnia
-Ale nie ma nic. Babci nie ma bo gdzieś pojechały z ciocią, a Irina gotować chyba nie umie
-Goshia jak jesteś taka mądra to zrób sama coś- powiedziałem i nawet się nie obejrzałem, a córka pognała do kuchni.
Po godzinie na stole pojawiły się talerze z wołowiną, sałatką i ziemniaki z koperkiem i masełkiem, aż ślinka leciała jak to zobaczyłem.
-Proszę proszę ktoś tu umie gotować obiadki -wypaliłem na co Goshia się zaśmiała
-Pogadaj sobie - córka tyle powiedziała i zaczęła jeść
Kilka dni później na treningu
-Chłopaki wiecie jaki ten taniec jest fajny - jarał się Marcelo
-No Goshia mi dała relacje z wykładu
-Już zawszę będę chodził. Tam jest cudownie. A jaka recepcjonistka ładna :D Kurdę
-A może tak pokażesz czego się nauczyłeś- zagadał Ramos
-Oczywiście patrzcie ...
**
A na końcu jest taki wyskok
Tylko trzeba pamiętać o tej nodze, aby ją lekko ugiąć
-Marcelo co Ty odwalasz?-zapytał trener
-Pokazuję chłopakom czego się nauczyłem na tańcach :D
-Jakich tańcach- dopytywał szef
-No chodzę na tańce do studia tanecznego tu w Madrycie nie wiesz?
-Myślałem, że Crisa córka tam chodzi
-No bo chodzi. Razem ze mną trenrku :D
-Koniec na dziś. Słońce wam przegrzało !! Do domu ostudzić się
Pojechałem do sklepu zrobiłem zakupy i pojechałem do domu. Tam od drzwi było słychać dzieciaki i moją siostrę, która się z nimi wygłupiała. Jak wszedłem do domu to powitały mnie dzieci. Dziwne uczucie, nigdy nie byłem aż tak witany. Cieszę się bo jest to całkiem przyjemne
-Puśćcie już mnie bo zaraz się uduszę -powiedziałem przez śmiech, a dzieciaki odkleiły się ode mnie i stały
-Zróbcie mi miejsce muszę ci coś powiedzieć- przesunęła moje dzieci w trochę bezczelny sposób, ale one się nie pogniewały- Kochanie jestem w ciąży! Będziemy mieli dzidziusia
-Jak to w ciąży?-zapytała Goshia i cała zbladła
**
-Jestem w ciąży! Będziemy mieli dzidziusia
-Jak to w ciąży- zapytał tata, a mi krew przestała płynąć. Czyli tato będzie miał kolejne dziecko. Po cholerę teraz mu ja? Przecież będę tylko przeszkadzać. Już sprawiam mu kłopoty, a co dopiero jak urodzi się kolejny dzidziuś. Może będę kiedyś żałować tej decyzji, ale chcę wrócić do Polski. Pobiegłam do pokoju i zaczęłam płakać. Jutro, najpóźniej po jutrze mnie tu nie będzie. Chcę aby był szczęśliwy, a odkąd ja tu jestem tata ciągle kłóci się z Iriną, a to jest jego narzeczona w końcu. Był, a raczej jest z nią szczęśliwy, nie mogę tego psuć. Wrócę do Polski to już pewne, zaraz zacznę się pakować.
________________________________________
Dziś krótko, ale chciałam coś dodać, bo często pojawiać się rozdziały nie będą. Mam dużo pracy i mało czasu :))