niedziela, 26 stycznia 2014

20 Po świętach

Święta spędziliśmy w Portugalii razem z babcią, ciociami, wujkiem i Angelą. Atmosfera była bajeczna. Oczywiście to były moje pierwsze Święta w takim towarzystwie, jak składaliśmy sobie opłatek i siadaliśmy do stoły, przypomniały mi się święta w Polsce. Jak mój brat składał mi zawsze życzenia. Jak szukałam prezentów pod choinką jako najmłodsza w rodzinie, teraz to zrobił junior. Bardzo tęskniłam w tym dniu za bliskimi, miałam brata i tatę. Prawdziwego tatę, ale jednak Mirek to najcudowniejszy wujek na świecie, właściwie brat. Na Sylwestra mamy jechać na wyspy Kanaryjskie. Nigdy tam nie byłam, ba ja prawie nigdy za granicę nie jeździłam.A co do prezentów to tacie udało się strzelić w 10. Dostałam jakiś tam zestaw kosmetyków, zarąbiste słuchawki aa, koszulkę z tygrysem, grę operacja sama ją chciałam i z juniorem całą wigilię przeprowadzaliśmy operacje tata powiedział, że nigdy nie był taki grzeczny, dostałam jakąś książkę iiiiii UKULELE♥
Niestety, dwa dni po świętach byliśmy zmuszeni wrócić do Hiszpanii :( Ale wróciliśmy szczęśliwi 
**Cristiano 
Wszedłem do domu i od razu rzuciło mi się w oczy smutny wzrok ukochanej 
-Angel co się stało-zapytałem dziewczyny 
-Moja matka chce mnie odwiedzić
-To chyba dobrze prawda?
-Nie
-Słucham? Dlaczego?- Nic nie rozumiałem, jakby moja matka postanowiła mnie odwiedzić to cieszył bym się i to bardzo, a ona jest smutna. Może pokłóciła się z mamą, albo co?
-Bo chodzi o to,ohh powiem ci coś, ale obiecaj, że zostanie to pomiędzy nami
-Obiecuję 
-Moje życie było w ciągu ostatnich 4 lat bardzo nudne. Święta spędzałam z przyjaciółką z kieliszkiem szampana w dłoni i dobrym filmem, rodzice zapraszali mnie co roku oczywiście, nalegali abym przyjechała, ale dla mnie Londyn kojarz się tylko z bólem i cierpieniem. Ale może od początku. Moi rodzice wyjechali z Portugalii jak miałam 16 lat. Zamieszkaliśmy w Londynie, kraj jak kraj, nic nadzwyczajnego, ale poznałam kilka lat później wspaniałego Polaka, który też musiał wyprowadzić się z rodzicami z ojczystego kraju, miał na imię Bartek. Kochałam go całym sercem, aż postanowiliśmy wziąć ślub.
-Nie mówiłaś mi, że masz męża- trochę posmutniałem, myśląc, o tym, że gdzieś tam jest jej mąż 
-Bo już nie mam
-Rozwiodłaś się?
-Nie. To początek znajomości z nim, pozwól, że dokończę to co chcę ci powiedzieć 
-Przepraszam, już nic nie mówię 
-Z Bartkiem wzięłam ślub w sierpniu. Był cudownym mężczyzną, rok po ślubie zaszłam w ciążę. Urodziłam córeczkę Wiktorię, imię to oznacz zwycięstwo. Byłam bardzo szczęśliwa. Kiedy malutka skończyła roczek planowaliśmy kolejne dziecko Niestety, nie udało się-po twarzy leciały coraz większe stróżki łez, nie chciałem, aby płakała, ale ciekawiło mnie dlaczego tej małej nie ma przy niej, co się stało z nim i córką?- kiedy po kolejnej wizycie u lekarza wyszło, że nie jestem w ciąży przestaliśmy się starać. Doczekaliśmy drugich urodzin malutkiej. Bartek przyjechał specjalnie na nie, bo przebywał za granicą w interesach. Został na tydzień czasu, w ostatni dzień postanowił pojechać po małą, była u jego mamy, bo ja źle się czułam, wieczorem miałam ją odebrać, lecz on uparł się, że przywiezie ją, a ja mam leżeć. Kiedy wracał z Wiktorią tir z naprzeciwka zjechał na ich pas i wjechał prosto na nich. Zmarli na miejscu. Kiedy zadzwonili do mnie z policji i powiedzieli mi co się stało wyszłam z domu i już nigdy do niego nie wróciłam. Spałam, albo u brata, albo w hotelu. Nie umiałam sobie poradzić, aż w końcu postanowiłam wyjechać z Londynu. Przyjechałam tu. Nie wiedziałam co mam robić, bo pieniędzy miałam tylko na kilka miesięcy, więc postanowiłam robić to co lubię więc tańczyłam, po roku życia tutaj wróciłam do normalności, zaczęłam się uśmiechać.-Nic nie odpowiedziałem tylko ją mocno przytuliłem. Co miałem jej powiedzieć? 
-Kocham cię
-Myślisz, że nam się uda?-zapytała dziewczyna, a mnie aż serce zaciskało 
-Już nam się udało. Jesteśmy razem i nie pozwolę ci odejść. Dzieciaki cię uwielbiają, moja mama mówi tylko o tobie, a uwierz, że żadnej mojej dziewczyny nie lubiła, a Iriny to dopiero.
-Iriny?
- Opowiem ci jak Goshia do nas przyjechała.
-Okej-kobieta ocierała ostatnie kropelki łez
- Irina na początku pokazywała nie chęć do niej, ale moja córka jest wredna chyba po mamie, bo kiedy dowiedziała się, że Irina boi się małp namówiła mnie na zwierzaka, no i przywiozła małpkę. Kobieta dostała prawie zawału, potem zamiast szamponu postawili jej jakiś utleniacz czy coś takiego. Miała blond kupę na głowie, a moja mama jak zobaczyła, że dziewczyna pakuję walizki do taksówki zamiast jakoś zareagować, to zaczęła machać na pożegnanie tak jak i jej wnuki 
-A kim jest mama Goshi i juniora?
-Mama juniora to zwykła kobieta bez serca, na początku chciała usunąć ciąże, a potem za pieniądze zgodziła się urodzić dziecko. Natomiast Goshi, to była najcudowniejsza dziewczyna pod słońcem. Byliśmy wtedy gówniarzami i nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego co robimy. Małgorzata musiała wrócić do domu do Polski, jej rodzice zabronili jej kontaktu ze mą. My oczywiście nadal pisaliśmy, kontaktowaliśmy się, a nawet zaczęliśmy planować jak to będzie kiedy urodzi się nasza córeczka. Kiedy nastał dzień porodu, Gosia nie przeżyła, wybrała życie córki. Byłem załamany, ale chciałem żyć właśnie dla małej, niestety jej dziadkowie zaraz po chrzcinach zniknęli. Ja byłem za młody aby jej szukać, więc kiedy zdobyłem sławę i pieniądze, przeszukałem pół świata. Wynajmowałem przeróżnych detektywów i specjalistów. Niestety to nic nie dało. Dalej się rozwijałem i przeszedłem do Madrytu, całkiem niedawno przyszedł nowy piłkarz, kiedy zobaczył zdjęcie Goshi w mojej szafce zdziwił się, bo myślał, ze mam tylko syna. Opowiedziałem mu całą historię i dał mi namiary na najlepszego detektywa. Z początku nie wierzyłem, że uda mu się odnaleźć moją córkę, ale kiedy zadzwonił kilka dni później i podał mi jej adres zamieszkanie bardzo się cieszyłem. Wróciłem do kraju z moją malutką perełką 
-Mamy podobne przeżycia 
-Straciliśmy kogoś ważnego 
-Nie wiem co mam powiedzieć mamie, ona nadal myśli, że sobie nie  radzę
-A to ona nie wie, że jesteśmy razem ?
-Nie, nie chciałam jej mówić, że się z tobą spotykam, chciałam osobiście powiedzieć, ale jeszcze nie teraz 

5 komentarzy:

  1. no i DZIĘKI CI ze ten rozdział
    jest świetny..jak zawsze czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. ŁOOOOŁ świetny, cudowny :)
    Iri boi się małp? swój swojego się boi? nahhhh

    zapraszam na malinową mambę, w tym czy następnym tyg na pewno nie będzie nowości na You Give Love a Bad Name

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział !
    Jak przypominałaś te sceny z Iri to płakałam ze śmiechu ;*
    Czekam na następny ^^
    JulkaRamosowa

    OdpowiedzUsuń
  4. Super świetny rozdział
    wspomnienie Iriny szalejącej z powodu hugo pękałam ze śmiechu
    czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku, bardzo szkoda mi dziewczyny. Nawet sobie nie wyobrażam, jak to jest stracić najważniejsze osoby i potem musieć żyć dalej..
    Za to Irina i małpy.. jak sobie to przypominam to padam ze śmiechu xd Dobrze, że w końcu się wyniosła.
    No i dziękuję, że jednak kontynuujesz to opowiadanie, bo jest cuuudowne! :*
    Czekam na nexxt <3

    OdpowiedzUsuń