-JUNIOR!! - tata rzucił się w pościg do syna, a Ja stałam jak zahipnotyzowana. Nie mogłam uwierzyć, że ten samochód uderzył w mojego małego braciszka. Wzięłam otrząsnęłam się z szoku i chwyciłam za telefon taty. Wezwałam pogotowie, ale bałam się, że kobieta mnie nie zrozumie. Nie umiałam mówić, Ja praktycznie wyłam do tego telefonu. Kiedy ta babka powiedziała tak długo wyczekiwane przeze mnie słowa. " Wysyłam już karetkę" Pobiegłam do taty
-Ty jesteś idiotką! Chciałaś się zemścić na moim dziecku? Mogłaś mnie zabić, a nie wyżywać się na moim synku-płakał tata i trzymał za główkę swojego syneczka
-On mi wybiegł pod maskę! To był wypadek
-Wypadek? A co chciałaś mi śmietniki tylko przestawić? Czy chciałaś śmieci wywieźć?
-Tato wezwałam pogotowie, policję też wezwać?-zapytałam ściskając iphona ojca
-Wezwij-poprosił płaczący mężczyzna
-Junior synku powiedz coś, kochanie moje. Obudź się, synku-tata płakał, a Gosia stała oparta o maskę i też płakała, wyglądała okropnie
Wezwałam policję i wyjaśniłam wszystko
Chwilkę później pogotowie zabrało juniora do szpitala, lecz tata pojechał z nim. Ja miałam jechać również, lecz powiedziałam ojcu, że zostanę tutaj i wszystko powiem policji, po czym zamknę dom i przyjadę taksówką do szpitala. W efekcie pojechałam z wujkiem Marcelo, ale wracając do rozmowy z policją
-Ty jesteś siostrą Pana Ronaldo?
-Jestem jego córką
-Czyli siostrą poszkodowanego?-zapytał ponownie policjant i trochę mnie zdenerwował, ale próbowałam się uspokoić, czym szybciej się uwinę tym szybciej pojadę do brata
-Tak
-Powiedz nam co się tu stało
-A więc z tatą i bratem siedzieliśmy w kuchni, nagle ojciec kazał juniorowi wynieść śmieci, trochę marudził, ale zgodził się. Kiedy był przy furtce, wyszliśmy do okna i patrzeliśmy ze śmiechem jak się krzywi. Nagle podjechała ta wariatka i uderzyła w mojego braciszka. Tata szybko wybiegł, a mnie coś sparaliżowało, kiedy się otknęłam zadzwoniłam na pogotowie i policję.
-A dlaczego Pani nie zahamowała widząc dziecko przy koszu ?-tym razem zwrócił się do mojej matki
-Bo ta kobieta jest chora psychicznie! Mści się na moim ojcu za to, że nie pozwala się jej spotykać ze mną
-Kim jest ta pani dla ciebie?-pytanie znów skierowane do mnie
-To jest kobieta, która mnie urodziła, próbowała wybić się kosztem mojego ojca, wielce po tylu latach zachciało się jej mnie szukać, ale kiedy Ja i mój tatuś nie chcieliśmy się z nią spotykać postanowiła uderzyć w nasz czuły punkt
-O jakim punkcie mówisz?-
-Mój brat Junior. On jest najważniejszym członkiem naszej rodziny. Robię dla niego wszystko i kocham go najmocniej na świecie. -już nie wytrzymałam popłakałam się jak bóbr. W tej chwili pojawił się wujek Marcelo. Jak to on nie zważał, że jest taśma wokół domu i nie można wchodzić.
-Przepraszam tu nie można wchodzić-krzyknął policjant w stronę piłkarza
-W dupie mam co można, a czego nie!! Goshia skarbie jak się trzymasz?-przytuliłam się do Marcelo i płakałam, On głaskał mnie po włosach i całował powtarzając- wszystko będzie dobrze, mówię Ci. Ta kobieta odpowie za wszystko!
-Pan jest kimś z rodziny?-zapytał policjant
-Tak, jestem jej wujkiem i bratem ojca tych dzieci-skłamał piłkarz
-Jeśli jest Pan bliskim to czy mógłby pan zająć się dziewczyną? Bo w innym wypadku musielibyśmy zawieźć ją do pogotowia opiekuńczego
-Nigdy w życiu! Ona zostaję ze mną!!-krzyknął Brazylijczyk i mocniej mnie przytulił- A Ty pożałujesz tego co chciałaś zrobić! Teraz to już w ogóle Goshia nawet na ulicy się do ciebie nie przyzna suko jedna
-Proszę się wyrażać!-upomniał policjant- a Panią zapraszam do radiowozu. Dzisiejszą noc spędzi Pani w areszcie.
Zamknęłam dom i razem z wujkiem udałam się do szpitala. Na korytarzu stał tata oparty o ścianę
-Tato!-krzyknęłam i pobiegłam do niego- Tato czy junior przeżyje ?-zapytałam cała zapłakana
-Oczywiście córeczko, że tak-przytulił mnie mocno i oparł głowę o moją. Kocham was i zrobię dla was wszystko, nawet jakbym miał oddać mu swoje serce to to zrobię
-Cristiano co z juniorem?-zapytał Marcelo
-Nie wiem stary. Lekarze wzięli go na jakieś badania, ale nikt nie wychodzi, nikt nic nie mówi
Siedzieliśmy tak w trójkę 4 godziny i nikt nic nam nie chciał powiedzieć. Było już po 24 lecz żadne z nas nie miało nawet przez minutę myśli aby iść do domu spać. do Marcelo dzwoniła żona, lecz za pierwszym razem powiedział, że nie może gadać, a za drugim wyłączył telefon.
-Przepraszam Pan jest ojcem chłopca-lekarz zwrócił się do Ronaldo
-Tak, co z nim?
-Chłopak jest silny, to zapewne po tacie-lekarz się uśmiechnął- miał dużo szczęścia, że uderzył o trawę, a nie o asfalt i jej tak mocno nie rozbił. Ma wstrząs mózgu, ale to nie groźne, natomiast rękę ma złamaną w dwóch miejscach, długo nie odzyskiwał przytomności i to mnie martwiło, ale już wszystko w porządku, zrobiłem komplet badań i nie ma już zagrożenia. Natomiast jestem zmuszony wezwać policję, bo z tego co słyszałem to nie był upadek lecz potrącenie przez samochód
-Policja już o wszystkim wie, została zawiadomiona-powiedział Brazylijczyk
-Wierzę, lecz muszę to zrobić.
-Dobrze, a czy możemy do niego wejść?
-Teraz zakładamy mu gips i będzie miał szytą ranę na nodze, więc chwilę proszę poczekać
-Szytą ranę? Tego Pan mi nie powiedział
-Na lewej nodze miał dużą ranę, jakby przeciął się puszką czy szkłem.
-Matko kochana-wściekł się Portugalczyk-Nie daruje tej suce tego.
-Tato ważne, że juniorek żyje:)-Przytuliłam tatę i dziękowałam Bogu, że nic wielkiego się nie stało
Pół godziny później mogliśmy wejść do brata.
-Tato mnie wszystko boli-płakał młody
-Wiem synku, ale obiecuję, że ta Pani co ci to zrobiła odpowie za to
-Ja chcę do domu
-Za kilka dni wyjdziesz brat:)-uśmiechnęłam się do niego i dałam buziaka w policzek
-Od dziś Ty wynosisz śmieci-krzyknął junior
-Dobra -,--powiedziałam zrezygnowana
-Słyszałeś tato! Ona się zgodziła!
-Jesteś stuknięty i chyba cię już nic nie boli-zaśmiałam się
-Wszystko mnie boli :( a najbardziej noga. Ta pani nitką mi szyła skórę, chociaż Ja mówiłem, że nie chcę. Już nie będę znęcał się nad moimi pluszakami, jak pies odgryzie ucho to posklejam klejem
-hahah synku idź spać, jesteś zmęczony-powiedział tata z bananem na ustach.
Ja wróciłam z wujkiem do domu, natomiast tata został z bratem. Spakowałam czyste ciuchy dla taty i kilka potrzebnych elementów dla brata. Czyli jego piżama, szczoteczka, żel do kąpieli, papcie i takie pierdy. Postanowiłam być miła i wzięłam moją konsolę również dałam do torby. Pożyczę mu ją niech się nie nudzi
Poszłam spać i rano równo z godziną 10,30 wsiadałam do taksówki. Zajechaliśmy pod szpital i pognałam do brata
-Cześć wam-przywitałam się i ucałowałam Aveiro w policzki-Mam dla was ciuchy i piżamy heh I coś jeszcze dla ciebie-Dałam bratu konsolę i jego uśmiech był nie do opisania. Bardzo się cieszył.
-A dla mnie masz ciuchy?>-zapytał tata zaglądając do torby
-Mam -,-Proszę
Ojciec poszedł się przebrać, a Ja rozmawiałam z bratem
-I jak, nadal bardzo boli?
-Wiesz tu jest taka ładna pani, tata poprosił ją aby dała mi coś przeciwbólowego i dała, i nie boli, ale chyba tacie wpadła w oko
-Serio? No popatrz jaki kochliwy ten nasz tatuś
-Ale Ty nic nie wiesz
-Jasna sprawa
-O czym dyskutujecie? Tylko was błagam nie wysadźcie tego budynku w powietrze!
-Spoko, luz, znaczy się przepraszam będę grzeczny.
-Ha ha -zaśmiałam się z miny taty i juniora
-Kiedy cię wypiszą?-zapytałam
-Jak mnie głowa przestanie boleć -powiedział junior włączając grę.
Cały dzień spędziłam w szpitalu z tatą i bratem. Następnie przyjechał wujek i razem z nim udałam się do domu. Następnego dnia rano ktoś próbował się dostać do drzwi, trochę się wystraszyłam, lecz z ciekawości sprawdziłam na domofonie. To był MIREK!
Tak się ucieszyłam, że wręcz rzuciłam się w drzwiach na niego
-Cześć, co Ty tutaj robisz?
-Przyjechałem porozmawiać z twoim ojcem, gdzie on jest?
-W szpitalu, junior miał wypadek
-Właśnie o tym chciałem z nim porozmawiać. On zniszczy życie mojej siostrze
-Słucham? Od kiedy Ty taki dobrotliwy jesteś? Jakoś mało cię obchodziło, że dziadkowie niszczą moje życie.
-Goshia, oni nie tylko ciebie skrzywdzili, mnie też oszukiwali, lecz odzyskałem siostrę i nie pozwolę jej sobie odebrać drugi raz! Podasz mi adres tego szpitala?
-Nie
-Dlaczego?
-Nie jesteś już moim bratem, teraz jesteś bratem Gosi. Tej jędzy, która próbowała zabić mojego małego, kochanego braciszka. Ty walczysz o swoją siostrę, a Ja walczę o swojego brata. Nie spodziewałam się tego. Nigdy nie myślałam, że staniesz przeciwko mnie-zaczęłam płakać i trochę krzyczeć- Kochałam cię najmocniej na świecie, a Ty? Stajesz przeciwko mnie dla kobiety, która próbowała zabić człowieka! Mojego małego brata! Jeśli chciała się mścić to mogła na mnie, nie na nim
-Ona nie chciała się mścić! To był wypadek
-Jasne i co myślisz, że ci uwierzę? Ja to widziałam! Zdradziłeś mnie. Oddałabym wszystko za siebie. Za Milenkę, a Ty wypierasz się mnie dla jakiejś siksy
-Nie obrażaj mojej siostry, a twojej matki!
-W dupie mam taką matkę! Ona mnie tylko urodziła, nic więcej. Nie szukała mnie! Od dziś ..-nie umiałam dokończyć zdania, bo aż dławiłam się łzami - Zapomnij o mnie, zapomnij, że kiedykolwiek istniałam. Ja będę szczęśliwa u boku taty i brata, bo od dziś tylko ich mam, a Ty bądź szczęśliwy z Gosią-trzasnęłam drzwiami i zamknęłam szybko zamki
Zadzwoniłam do Marcelo czy zawiózł by mnie do szpitala. Chwilę później byłam już w samochodzie wujka z torbą ciuchów dla taty
Przed drzwiami do sali juniora
-Cristiano proszę nie składaj wniosku do sądu,ona się całkiem załamie
-Odpowie za to co zrobiła mojej rodzinie!
-Ale co ona ci takiego zrobiła?-zapytał Mirek z poirytowaniem
-Nie wiesz? To popatrz-Cristiano otworzył drzwi do sali syna-To zrobiła. Mój syn o mało co z tego wyszedł. Nie zrobię jej tego samego, ale odpowie za wszystko. Nie pozwolę robić krzywdy moim dzieciom. Jeśli Ty byś na to pozwolił to współczuję twojej córce. I powiem jeszcze jedno, nie mów nic o tym co zamierzasz zrobić Goshi bo znienawidzi cię na dobre, a Ja nie będę jej prosił aby Ci lub komukolwiek wybaczała. Mam dość proszenia córki, aby z wami porozmawiała.
-Chyba już za późno. Straciłem je obie-to były ostatnie słowa Irka. Wyszedł zapłakany ze szpitala i dopiero teraz zdał sobie sprawę, że siostrzenica nie wybaczy mu tego, że próbował ratować siostrę jej i jej brata kosztem.
W szpitalu lekarz powiedział, że junior przejdzie dziś serię badań i jak wyniki będą dobre to jutro wróci do domu. Lecz czeka go długa droga do pełni zdrowia. Musi za tydzień wrócić ściągnąć szwy. Potem gips i rehabilitacja. Mój tata chcę się sądzić z matką. Oj to będzie długi rozdział w moim życiu
________________________________________
Ojj Gosia się wkopała, tylko czemu to zrobiła? Głupia baba :( Do następnego
Proszę o linki do waszych opowiadań, abym mogła wpisać do rubryki "Czytam:"
Boże kochany, kobieto! Jesteś genialna! Nigdy nie wymyśliłabym lepszej historii :** to wszystko jest cudowne! <3
OdpowiedzUsuńDopiero trafiłam na tego bloga, ale przeczytałam wszystkie rozdziały i strasznie mnie wciągnęło:*** od teraz będę tu stałym gościem:)
Wow, wow i wow, jeszcze raz:** ale mi szkoda Goshi że tak dużo musi przeżywać:/ mam nadzieję, że wszystko się dobrze skończy:) pozdrawiam bardzo gorąco i zapraszam serdecznie do siebie;*** /Mila
Że też chciało ci się czytać te moje wypociny :* Dziękuję, a teraz uciekam na twojego bloga czytać :D
Usuń